Liber II Caput XIV
CAPITULUM XIV
Exemplum sancti lacobi a domno papa Calixto conscriptum
Anno incarnacionis Dominice millesimo centesimo septimo, quidam negocjator volens ad nundinas cum mercibus suis proficisci, ad dominum terre illius ad quam ipse profecturus erat, qui forte in villa in qua ipse negociator morabatur venerat accessit, rogans et petens ab eo ut eum secum duceret salvum in ferias illas et reduceret ad domum suam. Qui eius peticioni annuens promisit, se facturum, et dedit fidem. Negociator vero verbis tanti hominis credens, in partes illas, ubi nundine fiebant, cum mercimoniis suis profectus est. Postquam vero ille, qui fidem ej promiserat, ut illum et res suas custodiret salvumque duceret et reduceret, vidit instinctu diaboli comotus negociatorem et res eius accipiens in carcere trusit fortiterque constrinxit.
Ille vero memorie sue reducens innumerabilia miracula beati lacobi que a multis audierat, vocavit ilium sibi in auxilium, dicens: Beate lacobe, libera me de hoc carcere, et me et res meas tibi promitto dare. Beatus quippe lacobus gemitus eius et preces exaudiens, nocte quadam, evigilatis adhuc custodibus, illi in carcere apparuit, et imperans ei ut surgeret ad summitatem turris illum usque perduxit. Que se tantum inclinavit quod visa est cacumen suum in terra ponere. A qua sine saltu e lesione discedens, solutus a vinculis abiit. Custodes vero illum insequentes iuxta eum venerunt, et minime invenientes excecati retro abierunt. Catenas tamen, quibus ipse constrictus fuerat, ad beati apostoli basilicam in Galleciam secum deportavit, que usque hodie in testimonio tanti facti ante altare gloriosissimi lacobi pendent. A Domino factum est istut et est mirabile in oculis nostris. Unde Regi suppremo sit honor et gloria in secula seculorum. Amen.
Roboczy przekład tekstu na język polski
CUD SANTIAGO UJAWNIONY PRZEZ PAPIEŻA CALIXTO
W tysiąc sto siódmym roku wcielenia Pana pewien kupiec, chcąc udać się na jarmark ze swoim towarem, udał się do władcy tego regionu, do którego zamierzał się udać, który przypadkiem przybył do miasta, w którym mieszkał kupiec, aby prosić i błagać go, aby zabrał go ze sobą na ten jarmark i sprowadził bezpiecznie do domu. Mężczyzna, przystając na jego prośbę, obiecał mu, że to zrobi i dał mu słowo honoru. Kupiec ufając więc słowu tak wybitnego człowieka, pomaszerował ze swoim towarem do kraju, w którym odbywał się jarmark. Ale po tym, co obiecał, że będzie go strzec wraz z jego dobrami, zabrać go i sprowadzić bezpiecznie, zobaczył ich, podjudzony przez diabła, wziął kupca z jego rzeczami i zamknął go w mocno związanym więzieniu.
Ale przypomniał sobie niezliczone cuda Santiago, o którym wiele słyszał, i wezwał go na pomoc, mówiąc: Santiago, uwolnij mnie z tego więzienia i obiecuję ci oddać się z moimi dobrami. Santiago, słysząc jego jęki i błagania, ukazał mu się pewnej nocy w więzieniu, gdy strażnicy jeszcze nie spali, kazał mu wstać i zaprowadził go na szczyt wieży. Pochylił się tak bardzo, że widać było, jak kładzie wierzchołek na ziemi. I odwracając się od niej bez skoku i krzywdy, kupiec uwolnił się z więzów. Strażnicy zbliżyli się do niego, ścigając go, a nie znajdując go, zawrócili zdezorientowani. Ale łańcuchy, którymi był związany, zabrał ze sobą do bazyliki św. Apostoła Galicji i do dziś, na świadectwo tak wielkiego czynu, wiszą przed ołtarzem najwspanialszego Santiago. Dlatego Najwyższemu Królowi niech będzie cześć i chwała na wieki wieków. Niech tak będzie.